wzorzec postępowania. Satyrycy wszakże, ze względu na dydaktyczne funkcje uprawianego przez siebie gatunku, często nie stronili od udzielania porad bezpośrednich. Nie stronił też Krasicki: na 22 satyry obu zbiorów tylko kilka nie zawiera sformułowań, mających charakter morałów adresowanych wprost do czytelnika.
Streszczenie Wierszowany dialog mistrza Polikarpa ze Śmiercią rozpoczyna się od sceny modlitwy mistrza w kościele, kiedy to prosi Boga o możliwość spotkania ze Śmiercią. Wtedy znikają wszyscy ludzie otaczający Polikarpa i staje on twarzą w twarz z odrażającą kobiecą postacią, dzierżącą w ręku kosę – swój odwieczny atrybut. Przerażony tym widokiem mistrz wije się u jej stóp, nie mogąc się zebrać na żadne rozsądne pytanie. Dopiero zapewnienia ze strony Śmierci, że nie przyszła tym razem zabrać go ze świata żywych sprawiają, że Polikarp podnosi się z ziemi i zadaje pierwsze nieporadne pytanie o pochodzenie Śmierci. Na to jego rozmówczyni przedstawia historię stworzenia przez Boga pierwszych ludzi, którzy zdradliwie sięgnęli po jabłko z zakazanego drzewa. To właśnie w tym owocu znajdowała się ukryta Śmierć i wraz z ugryzieniem jabłka przez Ewę, wydostała się na zewnątrz. Zyskując od Boga swą niezwykłą moc, od tej pory Śmierć zaczęła pozbawiać ludzi życia. Kolejne pytanie Polikarpa, tym razem o możliwość przekupienia Śmierci darami, rozdrażnia jego potworną rozmówczynię, która zapewnia, że jej kosa i tak dosięgnie każdego, bez względu na jego pochodzenie, płeć, stanowisko i stopień zamożności. Żadne dary na nic się tu nie przydadzą. Przy okazji Śmierć nie szczędzi krytyki ludziom różnych stanów, którzy jej zdaniem popełniają najwięcej godnych pogardy przewinień. Szczególnie potępiani przez nią są nieuczciwi, przekupni sędziowie oraz skłonny do pijaństwa i obżarstwa kler, któremu przeciwstawia Śmierć pokornych mnichów, wiernych przykazaniom i regułom zakonu. To właśnie oni, a także wszyscy inni pobożni, uciskani i pokorni, uznawani za życia za głupich i naiwnych, otrzymają zapłatę w Niebie, a sama śmierć będzie dla nich łagodna – tego uczy mistrza jego rozmówczyni. Plan wydarzeń 1. Modlitwa mistrza Polikarpa w kościele, z prośbą o możliwość ujrzenia Pojawienie się Śmierci:– opis Śmierci,– przerażenie mistrza,– opisanie przez zjawę spotkania z nią w godzinę śmierci, które nie ominie Podniesienie się mistrza z posadzki i zapytanie Śmierci o jej Opowieść o narodzinach Śmierci w momencie zerwania przez Ewę jabłka w Pytanie Polikarpa o możliwość przekupienia Zapewnienie Śmierci, iż jej kosa dosięgnie Krytyka niesprawiedliwych, pysznych i bogatych oraz pochwała sprawiedliwych, pokornych i Zapewnienie, że żyjący zgodnie z wolą Boga odchodzą z tego świata bez żalu i cierpienia. Rozwiń więcej Podejmuje on tematykę wanitatywną, zwraca więc uwagę na marność i przemijanie ludzkiego życia i całego świata. Charakterystycznymi cechami tańca śmierci była swoista groteska i jego hierarchiczny charakter, które doskonale oddane zostały w tym anonimowym dziele, przedstawiającym właśnie rozmowę Mistrza Polikarpa ze Śmiercią. Karta tytułowa dzieła Śmierci z Mistrzem dwojakie gadania... (Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią), wydanego nakładem Macieja Scharffenberga. Źródło: W jednej z europejskich bibliotek uniwersyteckich profesor Wiesław Wydra z UAM w Poznaniu odnalazł nieznane dotąd wydanie "Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią" z 1542 roku. W odróżnieniu od znanej dotąd wersji dialogu, ten zachował się w całości - podał Instytut jednej z europejskich bibliotek uniwersyteckich odnaleziono nieznane drukowane wydanie "Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią" z 1542 roku, opublikowane w Krakowie przez Macieja Szarfenberga. Odkrycia dokonał profesor Wiesław Wydra z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. "W odróżnieniu od znanej dotąd wersji dialogu z rękopisu płockiego przekaz ten zachował się w całości. To najważniejsze wydarzenie w polskiej filologii w ostatnich latach" - podaje Instytut Książki. Znalezisko doczeka się opracowania krytycznego - ukaże się ono jesienią nakładem Wydawnictwa Poznańskie Studia Polonistyczne. Przedmiotem zainteresowań znalazcy starodruku prof. Wiesława Wydry są historia literatury i książki w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym, badania nad pieśniami w późnym średniowieczu, a także edycja nieznanych lub niewydanych utworów polskich z tego okresu. Profesor jest również znawcą inkunabułów i starych druków. "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią", liczący około pół tysiąca wersów utwór jest chyba najbardziej po "Bogurodzicy" znanym polskim tekstem średniowiecznym. Jego autorstwo przypisuje się Mikołajowi z Mierzyńca, kanonikowi płockiemu, który napisał go prawdopodobnie na początku XV wieku. Oryginał nie zachował się. Około roku 1463 nieznany kopista przepisał większą część utworu, poza zakończeniem (znane nam dziś ostatnie wersy dialogu to XIX-wieczna rekonstrukcja na podstawie rosyjskich przekładów utworu z XVI wieku). Ten tekst dialogu został odnaleziony w latach 80. XIX wieku przez Wojciecha Kętrzyńskiego w jednym z rękopisów Biblioteki Katedralnej w Płocku. Polski autor wzorował się na łacińskich pierwowzorach dialogów ze śmiercią, które obrazowały równość wobec niej wszystkich ludzi - od papieża po żebraka, ulotność i marność dóbr doczesnych. Zazwyczaj w tego typu utworach przedstawiano satyryczny obraz wszystkich stanów społecznych - tak też jest i w polskim "Dialogu Mistrza Polikarpa..". Tekst dialogu należy do najczęściej analizowanych utworów w literaturze staropolskiej, wciąż jednak odkrywa nowe tajemnice. Jacek Sokolski z Uniwersytetu Wrocławskiego w artykule "Jako samojedź krzywousta" (Pamiętnik Literacki" 2017) stawia tezę, że wizerunek śmierci w polskim tekście wzorowany jest na obrazie chorego na trąd. Spośród innych tego typu utworów polska wersja dialogu wyróżnia się bardzo rozbudowanym opisem personifikowanej Śmierci. W znanych wersjach łacińskich temat ten potraktowano zdawkowo: rozmówczyni Polikarpa wygląda strasznie, jest blada i przepasana płachtą, w ręce trzyma kosę. W polskiej wersji Śmierć nie jest szkieletem jak na wizerunkach z Zachodu Europy, można nawet poznać jej płeć - jest kobietą, o czym mówi fragment gdy Mistrz Polikarp, modląc się w kościele "Uźrzał człowieka nagiego,/ Przyrodzenia niewieściego, /Obraza wielmi skaradego/ Łoktuszą przepasanego". Dalej mamy inne szczegóły - postać jest "chuda, blada" i ma "żółte lice" - charakterystyczny objaw trądu, podobnie jak połysk skóry twarzy (śmierć "Łszczy się jako miednica"). Fragment "Upadł ci jej koniec nosa,/ Z oczu płynie krwawa rosa" badacz interpretuje jako opis zmian w trądzie, kiedy zaatakowane zostają tkanki twarzy, podobnie jak wersy: "Nie było warg u jej gęby,/ Poziewając skrżyta zęby". "Niewykluczone, iż XV-wieczny wierszopis zetknął się z chorymi na trąd, ponieważ właśnie w jego czasach w Polsce mamy do czynienia ze szczególnym nasileniem tej budzącej powszechnie lęk i odrazę choroby, która wcześniej spowodowała ogromne spustoszenia na zachodzie Europy" - konkluduje Sokolski. PAP - Nauka w Polsce, Agata Szwedowicz aszw/ pat/ jjj/
Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią (nieznanego autora), jest utworem epicznym, a dokładniej dialogiem średniowiecznym. Opowiada o mistrzu Polikarpie który zapragnął ujrzeć Śmierć. Na jego proźby zanoszone do Boga ukazuje mu się Śmierć, w postaci kobiecego trupa okrytego chustą.
Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią to utwór, który pozwala nam dowiedzieć się, jakie stereotypy na temat śmierci dominowały w czasach, gdy rzeczywiście mogła ona spotkać człowieka na każdym kroku. Zacznijmy od rzeczy najprostszej – wyglądu. Śmierć w poemacie wyobrażona została jako postać kobieca o ciele będącym w zaawansowanym stopniu rozkładu. Ma pożółkłą skórę, bladą i wychudłą twarz, nie ma nosa ani zębów, a z oczu kapie jej krew. W ręku dzierży swój nieodzowny atrybut – kosę, której nie chce odłożyć ani na chwilę. Pod względem „charakterologicznym” (jeśli w ogóle można o czymś takim mówić w przypadku fizycznej postaci Śmierci) jest ona przedstawiona w sposób zaskakująco niewspółmierny z w przerażającą aparycją. W sposób wręcz ludzki. Na początku rozmowy stara się uspokoić Polikarpa, mówi mu, że nie ma się czego obawiać, ponieważ tym razem jeszcze nie przyszła po niego. Potrafi nią targnąć złość i rozdrażnienie, kiedy pytania Mistrza są przesadnie naiwne. Wreszcie zdradza zdolność do czerpania satysfakcji, co również jest cechą zbliżającą ją do człowieka, chociaż w je przypadku jest to satysfakcja z wykonywanego zawodu, czyli z odbierania ludziom życia. Wreszcie dochodzimy do kwestii najważniejszej, czyli metafizycznej. Śmierć opowiada jak wygląda jej działalność na ziemi. Poczęta i zrodzona została w wyniku sprzeniewierzenia się Adama i Ewy boskim zakazom i skosztowania owocu z Drzewa Poznania Dobrego i Złego. Od tamtej pory Śmierć pracuje nieustannie, choć w swojej pracy pozostaje tylko wykonawczynią – to Bóg decyduje kogo i w jakim momencie ma zabrać. Śmierć jest sprawiedliwa, w końcu zabierze ze sobą każdego niezależnie od weku, płci, wyznania, statusu społecznego i innych czynników. Polikarpowi zdradza jednak dodatkowo, że więcej przyjemności sprawia jej pogoń za grzesznikami i odprowadzanie ich do piekła. Śmierć zdradza również, że w momencie, kiedy dotknie już wszystkich ludzi i na ziemi nie pozostanie ani jeden żywy człowiek, ona po prostu zniknie, nie będzie już do niczego potrzebna. Śmierć w Rozmowie… jest przedstawiona w sposób groteskowy, zadaniem utworu było zdecydowanie przewalczenie paraliżującego strachu przed nieznaną siłą, która kończy życie każdego człowieka. W tym przypadku Śmierć jawi się nie jako bezrozumny żywioł mogący dosięgnąć nas bez powodu, lecz jako istota, która doskonale wie, co robi, w dodatku działa w zgodzie ze ściśle określonym planem samego Boga. Jeśli zaś żyjemy w zgodzie z jego nauką, nie mamy się czego obawiać. Źródło: Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią, [w:] Wiesław Wydra, Wojciech R. Rzepka, Chrestomatia staropolska. Teksty do roku 1543, Wrocław 1984, s. 268–272. Wskaż części utworu nawiązujące do motywu tańca śmierci. W sztuce średniowiecza najpierw przedstawiano śmierć w postaci odrażających, rozkładających się zwłok niewieścich z kosą w ręce, jak w utworze Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią (bo obraz rozkładającego się ciała najpełniej przedstawiał ideę przemijania i grozy śmierci), w późniejszym okresie jako ohydny ludzki szkielet, kościotrup, a w końcowej fazie średniowiecza w rzeźbie i malarstwie pojawił się motyw tańca śmierci (franc. danse macabre) ludzki szkielet, zajmujący centralny punkt obrazu, szczerzy w uśmiechu i jako przerażający wodzirej prowadzi taneczny wód, w którym uczestniczą przedstawiciele różnych stanów i zawodów, złączeni ze sobą rękami, zespół żywych i umarłych w obrazie tym podkreślano przekonanie, że w obliczu śmierci wszyscy są równi. Morzę wszystko ludzskie plemię Morzę mądre i też wiły: W tym skazuję swoje siły, I chorego, i zdrowego Zbawię żywota kazdego: lubo stary, lubo młody, Każdemu ma kosa zgodzi: Bądź ubogi i bogaci Szwytki ma kosa potraci. Wszytki moja kosa skarżę; Panie i tłuste niewiasty, Co sobie czynią rozpusty , Mordarze i okrutniki, Ty posiekę nieboszczyki; Dziewki, wdowy i mężatki Posiekę je za jich niestatki.
"Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią"; "Kwiatki świętego Franciszka z Asyżu"; "Pieśń o Rolandzie"; Wybrane utwory Jacka Kaczmarskiego; Wybrane utwory Agnieszki Osieckiej. Lista lektur obowiązkowych na poziomie rozszerzonym. Lista lektur obowiązkowych, które uczeń powinien znać w całości:

De Morte Prologus Gospodzinie Wszechmogący, Nade wszytko stworzenie więcszy, Pomoży mi to działo słożyć, Bych je mogł pilnie wyłożyć, Ku Twej fały rozmnożeniu, Ku ludzkiemu polepszeniu! Wszytcy ludzie, posłuchajcie, Okrutność śmirci poznajcie! Wy, co jej nizacz nie macie, Przy skonaniu ją poznacie, Bądź to stary albo młody, Żadny nie ujdzie śmiertelnej szkody; Kogoli śmierć udusi, Każdy w jej szkole być musi; Dziwno się swym żakom stawi, Każdego żywota zbawi. Przykłąd o tem chcę powiedzieć, Słuchaj tego, kto chce wiedzieć! Polikarpus, tak wezwany, Mędrzec wieliki, mistrz wybrany, Prosił Boga o to prawie, By uźrzał śmierć w jej postawie. Gdy się moglił Bogu wiele, Ostał wszech ludzi w kościele, Uźrzał człowieka nagiego, Przyrodzenia niewieściego, Obraza wielmi skaradego, Łoktuszą przepasanego. Chuda, blada, żołte lice Łszczy się jako miednica; Upadł ci jej koniec nosa, Z oczu płynie krwawa rosa; Przewiązała głowę chustą, Jako samojedź krzywousta; Nie było warg u jej gęby, Poziewając skrzyta zęby; Miece oczy zawracając, Groźną kosę w ręku mając; Goła głowa, przykra mowa, Ze wszech stron skarada postawa — Wypięła żebra i kości, Groźne siecze przez lutości. Mistrz widząc obraz skarady, Żołte oczy, żywot blady, Groźne się tego przelękną!, Padł na ziemię, eże steknął. Gdy leżał wznak jako wiła, Śmierć do niego przemowiła: — Czemu się tako barzo lękasz? Wrzekomoś zdrow, a [w]żdy stękasz! Pan Bog tę rzecz tako nosił, Iżeś go o to barzo prosił, Abych ci się ukazała, Wszytkę swą moc wzjawiła; Otoż ci przed tobą stoję, Oglądaj postawę moje: Każdemu się tak ukażę, Gdy go żywota zbawię. Nie [lę]kaj się mię tym razem, Iż mię widzisz przed obrazem; Gdy przyde, namilejszy, k tobie, Tedy barzo zeckniesz sobie: Zableszczysz na strony oczy, Eż ci z ciała pot poskoczy; Rzucęć się, jako kot na myszy, Aż twe sirce ciężko wdyszy. Otchoceć się z miodem tarnek, Gdyć przyniosę jadu garnek — Musisz ji pić przez dzięki; Gdy pożywiesz wielikiej męki, Będziesz mieć dosyć tesnice, Otbędziesz swej miłośnice. Ostań tego wszech, tobie wiele, Przez dzięki cię z nią rozdzielę. Mow ze mną, boć mam działo, Gdy o się ze mną mowić chciało;.. Magister respondit: Mistrz przemowił wielmi skromnie: Lęknąłem się, eż nic po mnie. Ta mi rzecz barzo niemiła, Iżeś mię tako postraszyła; By była co przykrego przemowiła, Zerwałaby się we mnie każda żyła; Nagle by mię umorzyła I duszę by wypędziła. Proszę ciebie, ostąp mało, Boć nie wiem, coć mi się stało: Mgleję wszytek i bladzieję. Straciłem zdrowie i nadzieję; Racz rzucić od siebie kosę, Ać swoję głowę podniosę! Mors dicit: Darma, mistrzu, twoja mowa, Tegom ci uczynić nie gotowa; Dzirżę kosę na reistrze, Siekę doktory i mistrze, Zawżdy ją gotową noszę, Przez dzięki noclegu proszę. Wstań ku mnie, możesz mi wierzać, Nie chcęć się dzisia zniewierzać! Wstał mistrz jedwo lelejąc się, Drżą mu nogi, przelęknął się. Magister dicit: Miła Śmierci, gdzieś się wzięła, Dawno liś się urodziła? Rad bych wiedział do ostatka, Gdzie twoj ociec albo matka. Mors dicit: Gdy stworzył Bog człowieka, Iżby był żyw eż do wieka, Stworzył Bog Jewę z kości Adamowi ku radości. Dał jemu moc nad źwierzęty, By panował jako święty; Podał jemu ryby z morza Chcąc go zbawić wszego gorza; Polecił mu rajskie sady Chcąc ji zbawić wszej biady. To wszytko w jego moc dał, Jedno mu drzewo zakazał, By go owszejki nie ruszał Ani się na nie pokuszał, Rzeknąc jemu: "Jedno ruszysz, Tedy pewno umrzeć musisz!" Ale zły duch Jewę zdradził, Gdy jej owoc ruszyć radził. Ewa się ułakomiła, Śmiałość uczyniła; W ten czas się ja poczęła; Gdy Ewa jabłko ruszyła; Adamowi jebłka dała, A ja w onem jebłk[u] była. Adam mię w jebłce ukusił, Przeto przez mię umrzeć musił; W tem Boga barzo obraził, Wszytko swe plemię zaraził. Magister dicit: Mila Śmirci, racz mi wzjewić, Przecz chcesz ludzie żywota zbawić, Czemu twą łaskę stracili. Zać co złego uczynili! Chcem do ciebie poczty nosić, Aby się dała przeprosić; Dał bych dobry kołacz upiec, Bych mogł przed tobą uciec. Mors dicit: Chowaj sobie poczty swoje, Rozdrażnisz mię tyle dwoje! W pocztach ci ja nie korzyszczę, Wszytki w żywocie zaniszczę. Chcesz li wiedzieć statecznie, Powiem tobie przezpiecznie: Stworzyciel wszego stworzenia Pożyczył mi takiej mocy, Bych morzyła we dnie i w nocy. Morzę na wschod, na południe, A umiem to działo cudnie; Od połnocy do zachodu Chodzę nie pytając brodu Toć me nawięcsze wiesiele, Gdy mam morzyć żywych wiele; Gdy się jimę z kosą plęsać, Chcę jich tysiąc pokęsać. Toć jest mojej mocy znamię — Morzę wszytko ludzskie plemię: Morzę mądre i też wiły, W tym skazuję swoje siły; I chorego, i zdrowego, Zbawię żywota każdego; Lubo stary, lubo młody, Każdemu ma kosa zgodzi; Bądź ubodzy i bogaci, Szwytki ma kosa potraci; W[o]jewody i czestniki, Wszytki świecskie miłostniki, Bądź książęta albo grabie, Wszytki ja pobierze k sobie. Ja z krola koronę semknę, Za włosy j i pod kosę wemknę; Też bywam w cesarskiej sieni, Zimie, lecie i w jesieni. Filozof y i gwiazdarze, Wszytki na swej stawiam sparze — Rzemieślniki, kupce i oracze, Każdy przed mą kosą skacze; Wszytki zdradźce i lifniki Zostawię je nieboszczyki. Karczmarze, co źle piwa dają, Nie często na mię wspominają; Jako swe miechy natkają, W ten czas mą kosę poznają; Kiedy nawiedzą mą szkołę, Będę jem lać w gardło smołę. Jedno się poruszę, Wszytki nagle zdawić muszę: Naprzod zdawię dziewki, chłopce, Aż się chłop po sircu smiekce. Ja zabiła Golijasza, Annasza i Kaifasza; Ja Judasza obiesiła I dwu łotru na krzyż wbiła; Alom kosy naruszyła, Gdym Krystusza umorzyła, Bo w niem była Boska siła. Ten jeden mą kosę zwyciężył, Iż trzeciego dnia ożył... Duchownego i świecskiego, Zbawię żywota każdego, A każdego morzę, łupię, O to nigdy nie pokupię: Kanonicy i proboszcze Będą w mojej szkole jeszcze, I plebani z miąszą szyją, Jiżto barzo piwo piją, I podgardłki na pirsiach wieszają; Dobre kupce, roztocharze Wszytki moja kosa skarze; Panie i tłuste niewiasty, Co sobie czynią rozpasty, Mordarze i okrutniki, Ty posiekę nieboszczyki; Dziewki, wdowy i mężatki Posiekę je za jich niestatki; Szlachcicom bierzę szypy, tulce, A ostawiam je w jenej koszulce; Żaki i dworaki, Ty posiekę nieboraki; Wszytki, co na ostre gonią, Biegam za nimi z pogonią; Kto się rad ku bitwie miece, Utnę mu rękę i piece, Rozdzielę ji z swoją miłą, A ostawię ji prawym wiłą; Chcę mu sama trafić włosy, Iże zmieni głosy... Morzę sędzię i podsędki, Zadam j im wielikie smętki. Gdy swą rodzinę sądzą, Często na skazaniu błądzą; Ale gdy przydzie sąd Boży, Sędzia w miech piszczeli włoży — Już nie pojedzie na roki, Czyniąc niesprawnie otwłoki, Co przewracał sądy wierne, Bierząc winy nieumierne, Bierząc od złostnikow dary, Sprawiając jich niewiery — To wszytko będzie wzjawiono I ciężko pomszczono. (...) Jen ma grody i pałace, Każdy przed mą kosą skacze; By też miał żelazna wrota, Nie ujdzie ze mną kłopota. Wszytki sobie za nic ważę, Z każdego duszę wydłażę: Stoić za mało papież I naliszszy żebrak takież, Kardynali i biskupi — Zadam jim wielikie łupy, Pogniatam ci kanoniki, Proboszcze, sufragany, Ani mam o to przygany; Wszytki mnichy i opaty Posiekę przez zapłaty. Dobrzy mniszy się nic boją, Ktorzy żywot dobry mają; Acz mą kosę poznają, Ale się jej nie lękają; To wszytlkim dobrem pospolno — Jidą przed mą kosą rowno, Bo dobremu mało pbici, Acz umrze, nic nie straci: Pozbędzie świecskicj żałości, Pojdzie w niebieskie radości; Prosty mnich w niebo ciągnie, A żadny mu nie przeciągnie; Wziął od wszytkich wzgardzenie, Świeczszczy mu się naśmiewali, Za prawego ji wiłę mieli; Ale gdy przydzie dzień sądny, Gdzie się nic skryje żadny, Uźrzą mądrzy tego świata, Iż dobra boska odpłata; Chowali tu żywot swoj ciasno, Albo jich sirca nad słońce jasno; Jidą w niebieskie radości, A nie w piekielne żałości. Co nam pomogło odzienie Albo obłudne jimienie, Cośmy się w niem kochali, A swe dusze za nie dali? Przeminęło jak obłoki, A my jidziem przez otwłoki. Jinako morzę złe mnichy, Ktorzy mają zakon lichy, Co z klasztora uciekają, A swej wolej pożywają. Gdy mnich pocznie dziwy stroić, Nikt go nie może ukoić; Kto chce czynić co na świecie, Zły mnich we wszytko się miece. Jestli wsiędzie na szkapicę, Wetknie za nadrę kapicę, Zawodem na koniu wraca, A często kozielce przewraca. Kiedy mnich na koniu skacze, Nie weźrzałby na nalepsze kołacze; Umaże się jako wiła, Wżdy mu ta rzecz barze miła. Gdy piechotą jimie biegać, Muszę mu naprzod zabiegać. Azaż ci ji czarci niosą, Jedwo ji pogonię z kosą! Nie dba, iż go kijem biją, Zawod biega z krzywą użyją; A drugdy mu zbiją plece, A wżdy się w niem coś złego miece — A wżdy za niem biegać muszę, Aż z niego wypędzę duszę. Mowię to przez kłamu wierę, Dam ji czartom na ofierę. Kustosza i przeora Wezmę je do swego dwora; Z opata sejmę kapicę, Dam komu na nogawicę; Z skaplerza będą pilśnianki, Suknia będzie pachołkom na lanki; Odejmę mu torłop kun i, A nie wiem, gdzie się okuni; Odejmę mu kożuch lisi I płaszcz, co nazbyt wisi. Koniecznie mu sejmę infułę I dam za szyję poczpułę. Magister dicit: Chcę cię pytać, Śmirci miła, By mię tego nauczyła: Panie, co czystość chowają, Jako się u Boga mają? Mors respondit: Azaś nie czytał świętych żywota, Co mieli ciężkie kłopoty: Jako panny mordowano, Sieczono i biczowano, Nago zwłoczono, ciało żżono I pirsi rzezano — Potem do ciemnice wiedziono, Niektore głodem morzono, Potem w powrozie wodzono, Okrutnemi dręcząc mękami, Targano je osękami. Ja się temu dziwowała, Gdym w nich tę śmiałość widziała: Dziwno jest nie dbać okrutności, Cirzpiąc tak ciężkie boleści... Magister dicit:[1]. [Miła Śmirci, racz powiedzieć, co od ciebie chciałbych wiedzieć: wiem, iż wszemu koniec będzie, kiedy Bog na sądzie siędzie; gdzie ty, Śmirci, w ten czas będziesz? czy i ty na sądzie siędziesz, iże nas tak bardzo nędzisz? Mors dicit: Ten, kto ma rozum stateczny, wie, iż Bog jest żywot wieczny: a przeto gdzie Kryst kroluje, tamto już Śmirć nie panuje. Gdy Bog będzie grzeszne sędzić, ja je mam do piekła pędzić, a kiedy już w piekle siędą, wielkie męki cirzpieć będą. Gdy je tako będą męczyć, oni do mnie będą jęczeć: prosim, by nas umorzyła i z mąk takich wybawiła. A ja mam się w ten czas chronić; nie mam ich ot męki bronić. Przeto, mistrzu, uważ sobie, strzeż się, bo pokażę tobie! Służ Bogu we dnie i w nocy, ujdziesz mąk przy tem pomocy. Możesz mię dobrze rozumieć i, co ci mowię, uczynić. Kiedy ci się znowu zjawię, koniecznie żywota zbawię. Wtem mistrz krzyknął wielkim głosem, bo tuż Śmirć ujrzał tym czasem. Magister dicit: Już nam wszytkim ludziom gorze, Śmirć nas wlecze jako morze. Straciłem wsze swoje lata, bom telko używał świata.

Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią - utwór ten przedstawia średniowieczne myślenie o śmierci, gdzie jest ona upersonifikowana i pojawia się jako postać z kosą. Takie przedstawienie pomagało przełamać ludziom strach przed nią.
W jednej z europejskich bibliotek uniwersyteckich profesor Wiesław Wydra z UAM w Poznaniu odnalazł nieznane dotąd wydanie „Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią” z 1542 roku. W odróżnieniu od znanej dotąd wersji dialogu, ten zachował się w całości - podał Instytut Książki. W jednej z europejskich bibliotek uniwersyteckich odnaleziono nieznane drukowane wydanie „Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią” z 1542 roku, opublikowane w Krakowie przez Macieja Szarfenberga. Odkrycia dokonał profesor Wiesław Wydra z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. „W odróżnieniu od znanej dotąd wersji dialogu z rękopisu płockiego przekaz ten zachował się w całości. To najważniejsze wydarzenie w polskiej filologii w ostatnich latach” - podaje Instytut Książki. Znalezisko doczeka się opracowania krytycznego - ukaże się ono jesienią nakładem Wydawnictwa Poznańskie Studia Polonistyczne jesienią. Przedmiotem zainteresowań znalazcy starodruku, prof. Wiesława Wydry są historia literatury i książki w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym, badania nad pieśniami w późnym średniowieczu, a także edycja nieznanych lub niewydanych utworów polskich z tego okresu. Profesor jest również znawcą inkunabułów i starych druków. „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”, liczący około pół tysiąca wersów utwór jest chyba najbardziej po „Bogurodzicy” znanym polskim tekstem średniowiecznym. Jego autorstwo przypisuje się Mikołajowi z Mierzyńca, kanonikowi płockiemu, który napisał go prawdopodobnie na początku XV wieku. Oryginał nie zachował się. Około roku 1463 nieznany kopista przepisał większą część utworu, poza zakończeniem (znane nam dziś ostatnie wersy dialogu to XIX-wieczna rekonstrukcja na podstawie rosyjskich przekładów utworu z XVI wieku). Ten tekst dialogu został odnaleziony w latach 80. XIX wieku przez Wojciecha Kętrzyńskiego w jednym z rękopisów Biblioteki Katedralnej w Płocku. Polski autor wzorował się na łacińskich pierwowzorach dialogów ze śmiercią, które obrazowały równość wobec niej wszystkich ludzi - od papieża po żebraka, ulotność i marność dóbr doczesnych. Zazwyczaj w tego typu utworach przedstawiano satyryczny obraz wszystkich stanów społecznych - tak też jest i w polskim „Dialogu Mistrza Polikarpa..”. Tekst dialogu należy do najczęściej analizowanych utworów w literaturze staropolskiej, wciąż jednak odkrywa nowe tajemnice. Jacek Sokolski z Uniwersytetu Wrocławskiego w artykule „Jako samojedź krzywousta” (Pamiętnik Literacki” 2017) stawia tezę, że wizerunek śmierci w polskim tekście wzorowany jest na obrazie chorego na trąd. Spośród innych tego typu utworów polska wersja dialogu wyróżnia się bardzo rozbudowanym opisem personifikowanej Śmierci. W znanych wersjach łacińskich temat ten potraktowano zdawkowo: rozmówczyni Polikarpa wygląda strasznie, jest blada i przepasana płachtą, w ręce trzyma kosę. W polskiej wersji Śmierć nie jest szkieletem jak na wizerunkach z Zachodu Europy, można nawet poznać jej płeć - jest kobietą, o czym mówi fragment gdy Mistrz Polikarp, modląc się w kościele „Uźrzał człowieka nagiego,/ Przyrodzenia niewieściego, /Obraza wielmi skaradego/ Łoktuszą przepasanego”. Dalej mamy inne szczegóły - postać jest „chuda, blada” i ma ”żółte lice” - charakterystyczny objaw trądu, podobnie jak połysk skóry twarzy (śmierć „Łszczy się jako miednica”). Fragment „Upadł ci jej koniec nosa,/ Z oczu płynie krwawa rosa” badacz interpretuje jako opis zmian w trądzie, kiedy zaatakowane zostają tkanki twarzy, podobnie jak wersy: „Nie było warg u jej gęby,/ Poziewając skrżyta zęby”. „Niewykluczone, iż XV-wieczny wierszopis zetknął się z chorymi na trąd, ponieważ właśnie w jego czasach w Polsce mamy do czynienia ze szczególnym nasileniem tej budzącej powszechnie lęk i odrazę choroby, która wcześniej spowodowała ogromne spustoszenia na zachodzie Europy” - konkluduje Sokolski. PAP/mall Publikacja dostępna na stronie: VjxBV. 281 273 214 230 282 145 284 127 374

rozmowa mistrza polikarpa ze śmiercią fragment